Im dłużej obserwuje ludzkie zachowanie (swoje również przyznać muszę) tym do mocniej przekonuję się do tego, że zdecydowana większość z nas – powiedzmy 95% – rozpięta jest na osi:
ofiara>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>>w pogoni za zbawieniem
Oczywiście jest to nic innego jak ucieczka od bólu w stronę przyjemności.
Tym zbawieniem mogą być różne rzeczy. Książę z bajki, dziecko, nowy samochód, wygrana w LOTTO, tabletka która się połknie i w nocy tłuszcz zamieni się w mięśnie…
Nagle wszystko się zmieni i wszystko będzie dobrze. Kto nie był winny tej naiwności?
Jako, że ludzie gonią za zbawieniem, to z automatu oznacza, że ludzie chcą wierzyć. Ale boją się wierzyć. Ale mimo wszystko chcą wierzyć… W końcu nie da się osiągnąć zbawienia bez odrobiny takiej czy innej wiary.
Jeśli dasz im coś co nie działa – zmiana kursu w lewo – stają się ofiarą a Ty ich kozłem ofiarnym. Po co ofiarom kozły ofiarne? Po to, żeby w swoim byciu ofiarą być ofiarą mniejszą. Nie ich wina w końcu, że znowu ich zrobili w wała.
Jeśli dasz im coś co działa – cóż, wtedy z marketingowego punktu widzenia musisz stworzyć linię produktów czy usług do zbawienia jeszcze wyższego, bardziej pełnego. Jeszcze więcej zbawienia w zbawieniu. Zbawienie 2.0
Rafał Mazur – Marketing, Copywriting, Branding, Konsultacje
Dodaj komentarz
Chcesz się przyłączyć do dyskusji?Feel free to contribute!