Wpisy

marketing na sterydach logo

RafałMazurPrzewodnikPoBiznesie

Poniższy przewodnik wyjaśnia najważniejsze biznesowe pojęcia.
Autor zaznacza, że jego celem było obrażenie jak największej ilości osób i instytucji.

BIZNES – zagadka pod tytułem: jak dostać od nich jak najwięcej pieniędzy, wydając jak najmniej i tak, żeby wrócili.

PIENIĄDZE – tak, miłość jest potężną siłą. Całą resztę kupisz za pieniądze. Podstawowa zasada: u mnie będzie im najlepiej!

PRACA – nie wiedzieć czemu traktowana jako obowiązek. A to przywilej. Zwłaszcza praca ze mną.

SPRZEDAŻ – mówią, że to transfer emocji. Bardziej precyzyjnie: zawsze sprzedajesz temperaturę wrzenia. I, oczywiście, to co sprzedajesz jest absolutnie niezbędne.

MARKETING – sami nie wiedzą, ale chodzi o zyski.

BRANDING – też chodzi o zyski i fajniej brzmi.

PR – chodzi o zyski. Chyba, ze uwierzysz we własny – wtedy masz straty.

REKLAMA – biznes, w którym są media.

HR – pojęcia, kurwa, nie mam…

KSIĘGOWOŚĆ – chodzi o Urząd Skarbowy.

MAJĄTEK – budowanie majątku to praktyczne ćwiczenie z maksymy: „Moje pieniądze zostają u mnie i Twoje pieniądze zostają u mnie!”

WYGLĄD – muszą chcieć Cię przelecieć. Nago.

MAŁŻEŃSTWO – małżeństwo jest podstawową przyczyną wszystkich rozwodów.

ROZWÓD – wrogie przejęcie Twoich aktywów (jeśli jesteś kobietą – wypłata).

KOMORNIK – kat Twoich mokrych snów o potędze oraz potęgi pozytywnego myślenia.

KREDYT – patrz komornik…

WIARA – bezwzględna. 1 pytanie: czy Twój dom jest większy niż Watykan? Nie? Więc ucz się od najlepszych.

PRESJA – to nie presja, to entuzjazm!

KLIENCI – jak mawia mędrzec biznesu, Dan S. Pena: „Każdy biznes jest świetny, gdyby nie ci jebani klienci”. Nie zmienia faktu, że jak dużo to dobrze, jak za dużo to akurat.

ALTRUIZM – do dziś nie zauważono, by Matka Teresa była na jakiejkolwiek liście najbogatszych.

CELE CHARYTATYWNE – z niewiadomych przyczyn, to wraca. Czyli chodzi o zyski. Czyli, że dobre jest…

EMOCJE – ich, dobre (punkt wrzenia, pamiętasz?) A Twoje? „Nie pozwól podniecać się swoją pracą” – mawiał Talleyrand.

PRAWDA – najlepsza jest ta, gdzie dobrze wyglądasz. Pamiętaj również, żeby nie zepsuła zgrabnej historii!

EGOIZM – objaw zdrowia psychicznego oraz niepoprawności politycznej. I dobra wróżba na przyszłość!

STRATA – egzystencjalny wgląd na naturę rzeczy… (no chyba, że chodzi o Urząd Skarbowy).

PERCEPCJA – jest rzeczywistością. Najlepsza? „Tak, to ja jestem tą legendą!”

WRAŻLIWOŚĆ – nieskuteczność.

SKROMNOŚĆ – moim skromnym zdaniem, szkodliwa. A moje skromne zdanie sprawdza się zawsze.

SZCZĘŚCIE – pieniędzy nie daje, ale pracownicy lubią kojarzyć je z 2-tygodniowym urlopem.

SPOŁECZEŃSTWO (tzw. szare masy) – niemal zawsze się mylą, ale niemal zawsze wskażą Ci co chcą kupić i jak im to sprzedać.

UŻYWKI / NAŁOGI – brawo, właśnie w imię wolności stałeś się czyjąś dziwką! I tego nie wiesz. Przy okazji – to właśnie dobry marketing.

LENISTWO – społecznie akceptowalna forma mówienia: „boję się”.

PRACOHOLIZM – że jak robisz to co lubisz i to co dla Ciebie ważne, to jesteś chory??

RÓWNOWAGA (balans praca / życie) – pojęcie konstytucyjnie ważne – dla miernot. I dobry marketing.

RÓWNOWAŻENIE – no, to już szybciej!

AUTOPROMOCJA – ale tylko ZAWSZE i tylko WSZĘDZIE. I jedynie bezwstydna. Swoją drogą, jak myślisz, co ja teraz robię?

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Każdy z nas coś sprzedaje i coś kupuje. Non stop. Na dobrą sprawę, jeśli właśnie nie sprzedajesz – to kupujesz. Mówiąc inaczej – albo wywierasz wpływ i kierujesz ludźmi, albo oni wywierają i kierują Tobą. I nie mówię wcale o wymianie towar czy usługa w zamian za pieniądze. Każda interakcja jest formą przepychanki o kontrolę i wpływ. I nie musisz mieć słowa „Sprzedawca” wypisanego na wizytówce – jeśli jesteś w biznesie, sprzedajesz. Koniec i kropka. Dlaczego zatem, większość ludzi tak marnie sobie ze sprzedawaniem radzi?

„Bo brakuje Ci techniki” – odpowiedzą spece od szkolenia. Czyżby? Moje doświadczenia są zupełnie inne – owszem, technika jest ważna, ale NAJWAŻNIEJSZE jest coś zupełnie innego.

Wyobraź sobie taką sytuację: jesteś bardzo oddanym wierze katolikiem. Mówię o takim naprawdę głęboko wierzącym i przestrzegającym zasad wiary człowieku. Przychodzisz do pracy – czy do swojej firmy – i w godzinach 9-17 zamieniasz się w osobę, która sprzedaje Koran i książki o dżihadzie. Pytanie brzmi: na ile skuteczny możesz być?

Stary, powiesz, to jest absurdalny, debilny przykład. A ja Ci powiem, że wcale nie. Zaraz do tego dojdziemy.

Każda SKUTECZNA sprzedaż jest transferem emocji – absolutnego przekonania i entuzjazmu.

I tu mamy podstawowy problem – jak w przykładzie powyżej. Większość ludzi, zdecydowana większość ludzi, sprzedaje rozwiązania w które nie wierzy. Bo widzisz, z Twojego – czyli osoby sprzedającej – punktu widzenia, opcje są 3:

  1. Sprzedajesz to co autentycznie pomaga ludziom
  2. Sprzedajesz coś, co ludziom szkodzi
  3. Sprzedajesz im bezwartościowe gówno

Jeśli Twoim udziałem jest 2 i 3 – powiedz mi: dlaczego? Dlaczego marnujesz swoje życie na robienie rzeczy, do których nie masz przekonania?

Nie do końca przekonany? OK, uprośćmy model:

  1. Sprzedajesz coś w co AUTENTYCZNIE WIERZYSZ
  2. Wszystko pozostałe…

Wróćmy na moment do mojej definicji, w której wspomniałem o absolutnym przekonaniu i entuzjazmie.

Absolutne przekonanie – to wiara po TWOJEJ stronie. To oznacza, że to TY masz być przekonany – to czy zgadzają się z Tobą inni jest już kwestią drugorzędną. Legendarny sprzedawca ubezpieczeń, Ben Feldman był TOTALNIE przekonany o tym, że ubezpieczenia, które sprzedaje, są NAJLEPSZĄ DECYZJĄ jaką w życiu można podjąć. Ludzie do dziś analizują jego technikę, ale kluczem do techniki jest jego RELIGIJNE PRZEŚWIADCZENIE (metaforycznie) o roli ubezpieczenia w życiu klienta. Mówiąc inaczej – uważał, że jeśli NIE sprzeda Ci polisy – skrzywdzi Cię. Czy Ty też uważasz, że jeśli nie sprzedasz swojego rozwiązania – uczynisz światu krzywdę? Czy jesteś TAK przekonany o wartości, którą wnosisz?

Entuzjazm – autentyczny entuzjazm (nie sztucznie pompowany) możliwy jest tylko wtedy, kiedy nie czujesz strachu (lęku) i jego pochodnych: wątpliwości, niepewności, konfliktu wewnętrznego, moralnych dylematów. Widziałeś kiedyś nie-entuzjastyczne małe dziecko? Tylko wtedy, gdy jest po przejściach. Małe dziecko jest radosne, entuzjastyczne, ma marzenia, jest w nim życie – społeczeństwo jeszcze nie wbiło go w asfalt. Dlaczego? Bo jest NIEROZSĄDNE (bycie nierozsądnym w swoich oczekiwaniach jest jednym z największych darów u każdej osoby prowadzącej biznes a co za tym idzie sprzedaż).

Jak skuteczny będzie chrześcijanin lub buddysta szerzący dżihad w godzinach pracy? Jak będzie skuteczny jeśli dodamy do tego „język hipnotycznego wpływu”. Jak będzie skuteczny w sprzedaży i w radzeniu sobie potem – za pomocą używek – z moralnym dylematem? Jeśli oglądałeś „Wilka z Wall Street” i to co robił Jordan i jego pracownicy – to masz ostrzeżenie przez ludźmi, którzy sprzedają gówno innym wiedząc, że szkodzą.

SPRZEDAWANIE TO POMAGANIE. Im więcej sprzedajesz, tym więcej pomagasz.

Możesz uczciwie, z ręką na sercu powiedzieć, że pomagasz innym ludziom? I nie mówię o pomaganiu za darmo. Absolutnie nie. Jak najbardziej pomagasz w zamian za wymianę – dają Ci gotówkę albo robią przelew. A im więcej Ci płacą, tym bardziej możesz im pomagać – i na wyższym poziomie.

Jeśli autentycznie wierzysz, że zaszkodzisz ludziom, jeśli NIE skorzystają z Twojego rozwiązania, że ich życie będzie GORSZE – trudno nie zachować entuzjazmu niosąc swoją ofertę na sztandarach. Jeszcze raz odnosząc się do religijnej metafory:

Twoja oferta jest Twoim BOGIEM a sprzedaż NAWRACANIEM na jedyną i słuszną wiarę.

To porównanie jest bardzo poprawne.

Mój amerykański mentor wspominał mi o tym, jak w kluczowej fazie rozwoju firmy Oracle (obroty w 2014 – prawie 40 miliardów $) szef firmy, Larry Ellison, w dziale sprzedaży zatrudniał najchętniej Mormonów. Dlaczego? Po pierwsze, mają bardzo głęboko wpojoną etykę ciężkiej pracy, po drugie byli autentycznie przekonani, że zmieniają tą ofertą świat, a po trzecie, 10% tego co zarobią, oddają na swój Kościół – więc byli maksymalnie zmotywowani do tego, żeby zarobić jak najwięcej. Nie tylko wierzyli w to co sprzedają, ale sprzedając to pomagali jeszcze „wyższej” sprawie, której byli całkowicie oddani. Tacy ludzie byli NIE-DO-ZATRZYMIANIA.

W 2010 roku, Nicholas Wade napisał książkę „The Faith Instinct” (Instynkt wiary), w której opisał, że ludzie posiadają wbudowany instynkt wierzenia. Mówiąc prościej – nie jest to coś, co trzeba w sobie sztucznie wyrobić, tylko coś, co trzeba zapełnić.

W jaki sposób? Tylko robiąc to, co jest dla Ciebie autentycznie WAŻNE w sposób, który jest z Tobą SPÓJNY. Jeśli robisz to co ważne (nazwijmy to pasją), w sposób, który nie tworzy wewnętrznych zgrzytów (autentyczność) poruszasz wewnętrzne siły, które pomogą Ci sprzedawać – czyli pomagać. Ale oczywiście, do tego trzeba mieć jaja i narazić się na emocjonalny ból. I to właśnie dlatego większość ludzi wciąż będzie sprzedawać gówno, w które nie wierzy, szkolenia będą kwitły a emocjonalny ból wyzwalania się zostanie zastąpiony jakże znajomym emocjonalnym bólem bycia podrzędną, mierną wersją siebie samego.

SprzedajęPomagam

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

To nie jest strona z typowymi, sztampowymi, poprawnymi politycznie poradami, dlatego pozwól, że już na początku powiem Ci to:

Motywacja jest dla amatorów.

Używam słowa amator celowo, jako określenie opisujące kogoś, kto nie do końca radzi sobie z tym, z czym radzić sobie powinien. Jeśli prowadzisz swoją firmę, oznacza to realnie, że sam tworzysz i sam musisz narzucać sobie pewną strukturę. Na etacie, będąc pracownikiem, strukturę narzuca Twój szef. Przynajmniej powinien. Tutaj, nie mając nadzoru, musisz zadbać o to sam.

Tak więc, jeśli masz rzeczy do zrobienia a nie robisz ich, bo nie wystarcza Ci „motywacji” by je zacząć albo kończyć, zachowujesz się jak amator. Zobaczmy parę elementów, które pomogą Ci zamienić się w profesjonalistę.

Profesjonalistą jest osoba, która robi to co trzeba robić niezależnie od tego, jak się z tym czuje.

Po pierwsze – i to dobra wiadomość – sukces (niezależnie od tego jak go definiujesz i na jakim polu go poszukujesz) jest procesem mechanicznym. Tak zwana Zasada Arnolda mówi nam, że sukces to serie i powtórzenia. W jednym z moich ulubionych cytatów Steve Chandler twierdzi, że sukces to proces mechaniczny, którym zarządzają istoty emocjonalne. Czyli mamy tu dwa elementy – sukces jako proces mechaniczny i my, istoty emocjonalne, które tym procesem zarządzają. Nie zachęcam Cię do tego, żebyś został cyborgiem, ale za chwilę pokażę Ci to, jak fakt, że jesteśmy istotami emocjonalnymi wykorzystać na swoją korzyść. Nie będziemy walczyć z prawami grawitacji, tylko wykorzystamy je.

Tak więc wiesz już, że – moim nieskromnym zdaniem – motywacja jest dla amatorów. W tym brutalnym tekście o najwyższej formie ludzkiej głupoty napisałem wręcz, że motywacja jest dla idiotów, dlatego tak dobrze się sprzedaje. Motywacja jest dla Ciebie dokładnie tym samym co narkotyki. Żeby działała, wymaga ciągłego dolewania rozpałki do ognia. Większość seminariów, książek czy nagrań motywacyjnych to mentalna masturbacja. Nie zastanawia Cię fakt, że skoro coś lub ktoś z zewnątrz musi Cię motywować do tego, co masz robić – coś jest w najgłębszych założeniach nie tak?

Ok, a więc co zamiast motywacji? Inspiracja i desperacja.

Inspiracja jest czymś zupełnie innym niż motywacja. Inspiracja pokazuje Ci, że istnieją wyższe poziomy, otwiera przed Tobą nowe światy (że tak poetycko i górnolotnie to określę). Motywacja Cię „pompuje”. Inspiracja tworzy obrazy nowych możliwości.

Desperacja to mało popularny temat, ale uwierz mi – nic nie działa na nas tak jak „brudne emocje”. Brudnymi emocjami nazywam wszystkie niskie emocje takie jak strach, lęk, obawy, wątpliwości. I są one negatywne tylko wtedy, gdy nie wykorzystasz ich w sposób pozytywny. Mówiąc inaczej – „negatywne” emocje połączone z najgorszym stanem emocjonalnym – czyli z bezradnością – to dramat w czystej postaci. „Negatywne emocje” połączone z „radnością” to pozytywne działanie i pozytywne wyniki.

Dlaczego desperacja (prowadząca do twórczego działania) jest dobra? Dlatego, że każda świadoma zmiana wynika z braku tolerancji. Żyjemy w tak poprawnym politycznie, pluszowym i pozbawionym kontaktu z rzeczywistością świecie, że słowo „nietolerancja” odrzuca nas jak trąd. Ale uwierz mi – nietolerancja powinna stać się podstawą Twojego rozwoju osobistego i biznesowego. Nietolerancja jest absolutną podstawą. Przy czym nie mówię o nietolerancji w sensie rasowym, seksualnym czy religijnym. Absolutnie nie o tym mowa. Mowa o nietolerowaniu słabości. Nie tolerujesz słabości u siebie i w swoim biznesie. Nietolerancja ta oznacza, że nie jesteś w stanie znieść świadomości, że mogąc być lepszą wersją siebie (patrz inspiracja) pozostajesz wersją gorszą.

Nietolerancja działa na bardzo prostej zasadzie – nie możesz tolerować czegoś, czego nie możesz tolerować. Dlatego nietolerancja jest podstawą świadomej zmiany.

Podsumujmy pierwszą część – nie motywacja a inspiracja, desperacja i nietolerancja.

Wróćmy na chwilę do inspiracji. Rzadko zdarza się, że tak zwana konwencjonalna mądrość ludowa jest prawdziwa, ale ta jest: z kim się zadajesz, takim się stajesz (inspiracja może być negatywna). Jest faktem udowodnionym ponad wszelką wątpliwość, że jesteś średnią wyciągniętą z 5 Twoich najbliższych znajomych. Mówiąc inaczej – Twój dochód to suma ich dochodów podzielona przez 5, Twój styl życia jest taki jak ich. Dlaczego? Dlatego, że jesteśmy stworzeniami społecznymi, dobieramy się na zasadzie podobieństw, dlatego szukamy ludzi, którzy są tacy jak my – bo pozwala nam utrzymać się w wygodnej strefie komfortu. Dzięki temu czujemy się i lepiej i bezpieczniej.

Mówiąc brutalniej – jeśli jesteś nieudacznikiem, Twoi znajomi są nieudacznikami. Jeśli jesteś biedny, Twoi znajomi są biedni. Jeśli obarczasz winą za swoje niepowodzenia cały świat – oni posiadają taki sam mechanizm. Jeśli chlasz – oni również chlają i to tolerują. Ty jesteś odbiciem ich, oni są odbiciem Ciebie. I nie pozwolą, żebyś wniósł się na wyższe poziomy, bo to – o czym już pisałem – zagrozi ich poczuciu bezpieczeństwa.

Wiesz dlaczego poławiacze krabów nie zamykają pojemników z krabami wieczkiem od góry? Dlatego, że jak któryś krab wejdzie na tyle wysoko, żeby móc się wydostać, te z dołu ściągną go do swojego poziomu. Nie pozwolą mu wyjść. Złapią go i zdołują. Tak więc nie ma ryzyka, że kraby z pojemnika pouciekają. Rozumiesz metaforę?

Ok, jak więc krab może zostać orłem? Dwa nowe elementy:

Jeśli chcesz się zmienić – zmień swoje otoczenie. Zmień swoje środowisko. Czy powiedziałem, że masz się odciąć od starego? Tak, dokładnie to powiedziałem. Jeśli kraby są Twoim obecnym środowiskiem, a krabikowi, który to właśnie czyta zachciało się latać – masz się od nich odciąć. Nawet jeśli chodzi o przyjaciół, rodzinę czy współmałżonka.

Mentor – znajdź kogoś, kto jest na dużo wyższym poziomie niż Ty, kto Cię inspiruje, kogo podziwiasz, kto robi to co chcesz robić tak jak chcesz robić i poproś o pomoc. Poproś o to, żeby pomógł Ci stać się taki jak on(a). Zmiana środowiska i mentor to jedyne drogi na skróty w biznesie zwanym osiąganiem sukcesu.

Kolejne dwa elementy, które sprawią, że branża motywacyjna będzie mogła pójść z torbami to zajmowanie się tym co jest dla Ciebie ważne w sposób, który jest dla Ciebie ważny. Zajmowanie się tym co dla Ciebie ważne to innymi słowami: rób to co kochasz, rób to co Cię pasjonuje itd itp. Wielu facetów zżyma się na takie emocjonalne słownictwo, dlatego powtarzam – rób to co dla Ciebie ważne. Rób coś, co sprawia, że szybciej pulsuje w Tobie krew. Bo jest coś takiego (jeśli nie ma, idź na etat). I – tu pomoże nam Frank Sinatra swoją piosenką „My Way” – rób to tak bezkompromisowo jak się da. Najbardziej po swojemu (ale profesjonalnie) jak się da.

Jeśli robisz to co dla Ciebie ważne, w sposób bezkompromisowy, z inspirującym otoczeniem, pomocą mentora i nie tolerując słabości własnej – nie będziesz mieć żadnych kłopotów z byciem profesjonalistą.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Oto moja ulubiona definicja biznesu i sposobu jego prowadzenia:

Biznes to proces twórczy oparty o przeczucia i wiarę.

Generalnie, są dwa typy ludzi. Ludzie, którzy lubią podejmować ryzyko i ludzie, którzy są analityczni. Oczywiście kwestia tego, czym jest ryzyko jest indywidualna. Zależy od wielu czynników, poza biologicznymi również od wiedzy i od doświadczenia.

Ja zawsze zaliczałem się do typów analitycznych, dlatego między innymi odnoszę sukcesy w konsultingu. Wejść, przeanalizować, poznać przyczyny, stworzyć dźwignię, zastosować i wyjść.

Nie zmienia to jednak faktu, że podziwiałem przedsiębiorców-wizjonerów, tych, którzy stworzyli coś wielkiego z niczego, którzy zobaczyli to, czego nikt nie widział – nawet gdy o tym głośno mówili. Opowiadali o swojej wizji a wszyscy pukali się w głowy. Swoją drogą, za każdym razem kiedy jestem w metrze, zastanawiam się jak zareagowali ludzie na pomysł faceta, który powiedział im, że kopanie kilometrów tuneli pod ziemią i puszczanie tam pociągów jest fantastycznym pomysłem. Wiele rzeczy traktujemy dziś jako oczywiste – a są oczywiste tylko dlatego, że ktoś zaufał swoim przeczuciom i wierzył w to, co czuł i widział.

Jedną z moich ulubionych książek jest „Conditioned Reflex Therapy” Andrew Saltera. W skrócie (jeśli chcesz wiedzieć więcej, czytaj mój blog Zen Jaskiniowca) jego założenie było takie – rządzą nami dwie przeciwstawne siły. Siły inhibicji – czyli wyhamowania, ostrożności, analizowania i myślenia (raczej ruminowania) albo siły ekscytacji – czyli ekspresji tego kim jesteśmy, jacy jesteśmy, szczerego wyrażania siebie i tego co czujemy, ufania emocjom i instynktowi. Czyli siły wyhamowania kontra siły ekspresji.

Zdaniem Saltera, albo ekspresja albo depresja (swoją droga zwróć uwagę, że oba te wyrazy łączy „presja” – czyli ciśnienie: De-presja oznacza „dociskanie” Eks-presja „wyrzucanie”). Mówiąc inaczej – albo się będziesz wyrażać się szczerze i spełniać jako człowiek, albo zaczniesz płacić cenę (nałogi, nerwice, neurozy, choroby, depresje, samobójstwa).  Ekspresja, czyli ekscytacja, jak mawia Salter, jest procesem twórczym. Inhibicja jest procesem odtwórczym – odtwarzamy zazwyczaj oczekiwania społeczeństwa i tych, na których nam zależy.

I wróćmy jeszcze raz na chwilkę do powyższej definicji.

Biznes = Proces twórczy + przeczucia + wiara

Dan Pena, autor powyższej definicji, mówi: życie jest za krótkie, żeby NIE podążać za swoimi marzeniami. Twój biznes powinien być Twoim narzędziem do realizacji Twoich marzeń. Jeśli jesteś typem „inhibicjonisty” zżymasz się zapewne w tym momencie – sam pomysł otworzenia się na tyle, żeby o tym mówić, to że można mieć wielkie marzenia i je realizować, wydaje Ci się niedorzeczny. Przecież biznes – nie bądźmy dziecinni, powiesz, nie jest od realizacji mrzonek tylko od zarabiania pieniędzy, tak? A jednak. Każda wielka firma była kiedyś mała firmą. Każdą zaczynał ktoś wierzący w to co czuje. Co by było, gdyby Twój biznes – obecny czy przyszły, był sposobem na realizację Twoich marzeń?

Powszechnie panuje mit, że ludzie sukcesu to pracoholicy. Bzdura. Oni nie pracują wcale. Oni są swoją pracą a ich praca jest nimi. Nie ma tu podziału na życie służbowe i życie prywatne. To jest zintegrowane. Kiedyś czytałem, że Jan Kulczyk pracuje 7 dni w tygodniu, nawet wypoczywając na swoim jachcie. Dokładnie o tym mówię – zintegrowanie życia z biznesem. Jan Kulczyk nie pracuje. Jan Kulczyk jest Janem Kulczykiem. Praca jest nim, on jest pracą. Zaraz zobaczymy, jak można to odtworzyć (zmodelować jak mawiają ludzie z NLP).

Dochodzimy do kolejnego ważnego momentu. Najgorszym stanem emocjonalnym dla człowieka jest poczucie bezradności. Bezradność, bezsilność – wybierz słowo, które bardziej Ci pasuje (ja będę używał ich wymiennie). Bezsilność jest najgorsza dlatego, że jak gatunek musimy mieć jakiekolwiek poczucie (choćby iluzję) kontroli nad nami i środowiskiem zewnętrznym. Nie jesteśmy w stanie, na dłuższą metę, funkcjonować bez poczucia kontroli. Brak kontroli zabija nas – dosłownie – fizycznie, psychicznie i emocjonalnie.

Przyczepiłem się Jana Kulczyka, bo jest świetnym przykładem, ale idę o zakład, że można odnieść to do każdego skutecznego przedsiębiorcy, szczególnie z list najbogatszych. Nie tylko są zintegrowani ze swoją pracą. Są zintegrowani, ponieważ to co robią robią po swojemu. Zatem – nie tylko robią to co lubią robić i chcą robić – ale także TAK JAK chcą to robić.

(Jeśli w tym momencie tekstu myślisz sobie – no dobra, ale ja nie jestem DżejKej – to właśnie wykazujesz się brakiem wiary)

To dlatego koncepcja 4-godzinnego tygodnia pracy jest takim debilizmem. Jeśli robisz to co chcesz robić i tak jak chcesz robić – i masz ochotę zajmować się tym tylko 4 godziny w tygodniu – to niby co innego Ci w życiu zostanie? Co może być lepszego niż zarabianie pieniędzy wyrażając samego siebie i mając przy okazji ubaw? Co może być lepszego od dostawania pieniędzy za to, że jesteś sobą?

A jeśli NIE robisz tego co chcesz i NIE robisz tego tak jak chcesz – to na co liczysz? Na kolejne wcielenia? Zbawienie? Jak to się ma do Twojej wiary (każdej, szczególnie gdy wierzysz w Boga i to, że powstałeś na jego obraz i podobieństwo). Myślisz, że Twój Twórca jest happy patrząc jak rozmieniasz się na drobne ze skopaną wiarą leżącą przy Twoich ubrudzonych w błocie butach? Jak to się ma do koncepcji inhibicji prowadzącej do gówna typu depresje, neurozy, nałogi czy samobóje?

Nie jestem wielkim fanem Freuda, ale powiedział kiedyś, że szczęście to praca + miłość. Oczywiście, nie musisz dzielić tego na segmenty. To się powinno ze sobą łączyć w nierozerwalną całość.

Każdy, głownie po pokonaniu paru barier natury emocjonalnej, może prowadzić biznes po swojemu. Profesjonalnie – ale po swojemu. Być może jesteś w branży i na etapie, gdzie są pewne ograniczenia. Nie zmienia to faktu, że możesz robić to tak bardzo po swojemu jak tylko realnie się da. Jeśli przestrzegasz przepisów prawa, etyki i działasz profesjonalnie – reszta jest Twoją licencją twórczą.

To, że możesz spojrzeć na swój biznes (i swoje życie, bo to ma być jedno i to samo) jako na sposób wyrażania siebie, jako na sposób komunikowania światu kim jesteś, w co wierzysz, przeciwko czemu się opowiadasz, o co walczysz, jako przykład zaufania do swoich przeczuć oraz jako alchemiczną zamianę nienamacalnej wizji i wiary w namacalne korzyści – nie wiem jak dla Ciebie, ale dla mnie ta koncepcja jest absolutnie fantastyczna.

Zatem, podsumowując to w formie pytań:

  1. Jakie jest Twoje marzenie? Co jest dla Ciebie naprawdę ważne?
  2. Jaki biznes pomoże Ci te marzenia osiągnąć?
  3. Co możesz zrobić już TERAZ żeby zacząć?
Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

 

Ten wpis będzie nieco metafizyczny. A co! Ostatnio odświeżałem sobie Stuarta Wilde’a, którego nie ma już wśród nas. Niestety. Wziął i umarł 1 maja 2013 roku. Przeczytałem i przesłuchałem parę jego produktów dotyczących pieniędzy, takich jak „The Trick To Money Is Having Some”, „The Little Money Bible” czy „The Esoteric Secret of Money” – i zrobiłem sobie notatki. Wrzucam je tutaj, choć miej na uwadze, że są wyrwane z kontekstu:

Im silniejsza jest Twoja intencja i większa jasność dotycząca tego, czego chcesz, tym lepiej czujesz się z samym sobą i szybciej w naturalny sposób przepływają pieniądze. Jeśli chcesz mieć ich więcej – postrzegaj je jako energię a nie naładowany emocjami symbol walki o przetrwanie. Oderwij się od emocji krążących wokół pieniędzy i zachowuj jakbyś już miał ich obfitość.

Pieniądze są miernikiem emocji

Wniosek? Zrozum czego emocjonalnie ludzie pragną, daj im to i wystaw rachunek. Jednak sam musisz od tych emocji uciec (szczególnie od strachu).

Ponieważ pieniądze są dla większości ludzi emocjonalnym symbolem przeżycia, są nim również dla Twojej konkurencji. A to oznacza, że konkurencja ta może być dość niechętna do wystawiania innym rachunków, ustalenia właściwych cen, robienia tego co potrzebne i emanowania odpowiednią energią.

Tak więc Twoje zadanie jest proste: rozszerz swoją strefę komfortu (strefę wpływu) i odłącz emocjonalnie.

Dla potworzenia:

Cena jest miernikiem ludzkich emocji

Pamiętaj, że niemal wszyscy ludzie poszukują akceptacji – bycia kochanymi i/lub lubianymi. Twoim zadaniem jest pozbycie się tej kompulsji. By wywierać na innych większy wpływ nie możesz przejmować się tym, co o Tobie myślą.

To co myślą o Tobie inni nie jest Twoim biznesem

Jednym sposobem na zmianę społeczeństwa jest zdystansowanie się od niego. Wzmocnij się by dać innym przykład i powróć.

Możesz mieć tyle w ile uwierzysz.

Twoim celem zarabiania pieniędzy powinno być umacnianie innych ludzi. Jednak by umacniać innych, najpierw musisz wzmocnić siebie. Tak więc cały sens zarabiania pieniędzy sprowadza się do Ciebie samego.

Pieniądze = transfer emocji

Jeśli dokładnie wiesz, czego chcesz, ludzie Ci to dadzą. Jednak warunkiem jest pozbycie się strachu przed odrzuceniem. To właśnie dlatego bycie sprzedawcą jest tak potężną metafizyczną drogą.

Pieniądze są formą energii i oznaczają transfer emocji

Ponieważ wszystko i wszyscy są energią – Twoje odczucia są dużo bardziej precyzyjne niż analiza umysłowa. Używaj intuicji i odczuć.

Jednym z najłatwiejszych do sprzedania towarów jest energia właśnie – odpowiednia sprawia, że ludzie czują się wyjątkowi i bezpieczni. Koncentrując się na ludzkich potrzebach stajesz się bogatym.

Pamiętaj jednak, że najwięcej energii powstaje w ruchu. Ponieważ pieniądze są energią – musisz działać! To właśnie działanie jest manifestacją mocy – a potrzebujesz mocy, by ludzie oddawali Ci swoje pieniądze.

Pieniądze są siła napędową Twojej kreatywności. A nie narzędziem zapewniającym poczucie bezpieczeństwa

Musisz ponownie odkryć w sobie wewnętrzne dziecko i uszczęśliwiać je. Kupuj zabawę i lekkość. Bycie poważnym to choroba ego. Odcina Cię od wewnętrznego dziecka, a więc od kreatywności a więc od Twojej największej szansy na bogacenie.

Jeśli to co robisz nie sprawia Ci przyjemności, coś robisz źle

Wszyscy i wszystko jest ze sobą połączone. A to oznacza również, że świat należy do Ciebie. I zgadnij – pieniądze innych również!

Prowadź księgę wdzięczności – każdego dnia, bez wyjątku, zapisuj kilka rzeczy (np. 5) za które jesteś wdzięczny. To pomoże Ci koncentrować się na tym co już masz zamiast na tym czego nie masz. To z kolej sprawi, że poczujesz się lepiej, poprawi się Twoja energia, zaczniesz zauważać okazje, pozytywy, dobrobyt. Ta energia przyciągnie innych. Wtedy dasz im to, czego emocjonalnie potrzebują i wystawisz im za to rachunek.

A dlaczego Twoja pozytywne energia przyciągnie innych? Ponieważ:

Pieniądze płyną od niepewności i niepokoju w stronę pewności i spokoju

Ponieważ dla ludzi pieniądze powiązane są z poczuciem bezpieczeństwa, oddanie Ci pieniędzy oznacza jednocześnie oddanie cząstki bezpieczeństwa. Jaki więc masz być? Masz sprawiać, że będą przy Tobie czuli pewność i spokój. Im Ty jesteś bezpieczniejszą opcją, tym oni odczuwają większą pewność.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Jest bardzo wiele postów – również na tym blogu – a potrzebach ludzkich. Ostatnio trafiłem jednak na bardzo prosty i bardzo ciekawy model przedstawiony przez Tony Robbinsa. Bardzo zgrabna i przydatna konstrukcja. Zobaczmy na czym polega i jak możesz przełożyć ją na swój biznes i pieniądze.

Wujek Tony głosi – mamy 6 potrzeb. 4 z nich MUSIMY zaspokoić – w taki czy inny sposób. Ta obowiązkowa 4-ka to potrzeby ego. Należą do nich:

  1. Potrzeba pewności – czyli poczucia bezpieczeństwa. Wynika z podstawowego mechanizm unikania bólu i podążania w stronę przyjemności.
  2. Potrzeba różnorodności – czyli braku pewności. Wcale nie takie paradoksalne jakby się mogło wydawać. Byłoby nieco nudno, gdyby zawsze wszystko było przewidywalne. Nasz mózg zauważa głównie nowości i różnice.
  3. Potrzeba ważności – podkreślenia swojej indywidualności, wyjątkowości, zdobywania wpływów i budowania władzy. Jeśli jesteś przedsiębiorca marzącym o milionach – niemal pewnym jest to, że ta potrzeba jest twoim motorniczym.
  4. Potrzeba więzi i miłości – ta potrzeba objawia się np. chęcią bycia częścią czegoś większego (wspólnota, stowarzyszenia i inne formy grupowej integracji) oraz chęcią bycia kochanym/akceptowanym. Nie chcesz być odrzutkiem.

To 4 główne potrzeby – i każdy musi je zaspokoić. Ty musisz i Twoi klienci muszą. A skoro muszą – pomóż im w tym.

Dwie ostatnie potrzeby są nieco bardziej „duchowe” – co absolutnie nie oznacza, że możesz je ignorować.

  1. Potrzeba rozwoju – by więcej wiedzieć i więcej rozumieć
  2. Potrzeba wkładu – by pomagać innym, oddawać część tego co masz

Tak więc 6 potrzeb to: potrzeba pewności, różnorodności, ważności, miłości, rozwoju oraz wkładu.

Wszystko co robisz – i wszystko co robią Twoi klienci – wynika z tych potrzeb. Absolutnie wszystko jest nimi motywowane.

U każdego 2 z tych 6 potrzeb są najważniejsze. Poznaj te 2 potrzeby a poznasz siebie. Oraz innych. Jeśli poznasz 2 najważniejsze potrzeby swoich klientów – będziesz dokładnie wiedzieć jak sprzedać im towar lub usługę.

Mała ciekawostka – jeśli zaspokoisz 3 lub więcej potrzeb – pojawi się uzależnienie. Wszystko co zaspokaja 3 lub więcej potrzeb działa na naszą psychikę jak narkotyk.

Zastanów się jakie potrzeby zaspokajają Twoi klienci. Jakie emocjonalne korzyści płyną z Twojej oferty? Jeśli jesteś w branży towarów luksusowych – poczucie ważności. Jeśli jesteś w branży edukacyjnej czy self-help: potrzeba rozwoju. Branża medyczna? Poczucie pewności.

Niezależnie od tego co oferujesz, zawsze sprzedajesz emocje. Poznaj jakie. Dopasuj swój przekaz. Zaspokój je. I wystaw rachunek.

Rafał Mazur marketing czyli zwiększanie zysków przedsiębiorców.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Dziś bardzo krótkie mentalne ćwiczenie:

Budzisz się rano w nowym miejscu. Nie znasz nikogo. Nikt nie zna Ciebie. W kieszeni znajdujesz 100$. To wszystko co masz. Zadanie jest proste: masz podwoić tę kwotę. Czyli mieć w kieszeni 200$.

Dwa pytania:

  1. Jak tego dokonasz?
  2. Ile Ci to zajmie?

To ćwiczenie zaleca Paul McKenna, znany hipnotyzer i przyjaciel gwiazd, milionerów i miliarderów.

Po tym jak odpowiesz sobie na 2 powyższe pytania – trzecie pytanie wprost ode mnie:

Dlaczego teraz tego nie robisz?

Rafał Mazur marketing czyli zwiększanie zysków przedsiębiorców.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Zasady zarabiania dużych pieniędzy – szybko, lecz legalnie – są proste. Oczywiście to, że coś jest proste, nie oznacza, że jest łatwe.

Nie zmienia to faktu, że zaraz dowiesz się co należy robić.

Pierwsza i najważniejsza rzecz – jeśli chcesz zarobić szybko duże pieniądze, musisz dostarczyć innym coś (produkt lub usługę), co uznają oni za wartość. To musi być dla nich wartościowe. Jako że percepcja jest rzeczywistością, może to być wartość postrzegana. Przykład?

Idziesz na koncert swojego ulubionego wykonawcy – płacisz kilkaset złotych za bilet w najlepszym sektorze. Twoje przeżycia są czysto emocjonalno-estetyczne. Płacisz kilkaset złotych nie dostając w zamian nic, co można postawić na półce albo pochwalić się sąsiadowi. W dodatku Twój sąsiad jest całkowicie obojętny – trzeba byłoby mu zapłacić, żeby chciał posiedzieć tam choćby chwilę. To co jest wartością dla Ciebie nie jest wartością dla niego.

Tak więc – podsumowując – musisz zaoferować coś, czego postrzegana wartość jest dużo wyższa niż wartość pieniędzy w portfelach lub na koncie Twoich klientów.

Sprecyzujmy teraz 3 najważniejsze elementy tej wartości:

  1. Unikalność – to co oferujesz musi być unikalne, lub postrzegane jako unikalne. Mówiąc inaczej – masz albo być pierwszy, albo musisz być inny. Mówimy tu o rodzaju wyłączności – co wartościowego możesz zaoferować im, czego nie zaoferuje nikt inny? (Mała podpowiedź – nie myśl tylko w kategoriach fizyczności, jesteśmy istotami głęboko emocjonalnymi)
  2. Skala – Twoje zarobki są wprost proporcjonalne do ilości ludzi, której wartość możesz dostarczyć. Polskie filmy ogląda się właściwie jedynie w Polsce – amerykańskie na całym świecie. Dlatego gwiazdy Hollywood zarabiają setki razy więcej. Gdyby Facebook dostępny był tylko wewnątrz sieci akademickich, Zuckerberg nie wskoczyłby z taką szybkością do grona miliarderów. Dystrybucja to siła.
  3. Intensywność – lub inaczej, siła wpływu. Im bardziej wpływasz na ludzi, im większe problemy rozwiązujesz lub im mocniej zaspokajasz ich potrzeby, tym więcej zarabiasz. Im większy masz wpływ na ich życie, tym lepiej. Pamiętasz histeryczne reakcje fanek podczas koncertów Elvisa albo The Beatles? Rozpacz po śmierci Jobsa? O tym mowa.

Podsumowując – jeśli chcesz zarabiać za dużo pieniędzy musisz:

Na wielką skalę dostarczać wartość, która jest wyjątkowa i ma bardzo silny wpływ na życie ludzi.

Ot, cała „tajemnica”.

Rafał Mazur marketing czyli zwiększanie zysków przedsiębiorców.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

Od wielu lat analizuję to, co cechuje skutecznych ludzi – nie tylko w biznesie. I – ponad wszelką wątpliwość – znalazłem kilka wspólnych cech, które tego typu ludzi łącza. Niezależnie od branży czy stylu zarządzania.

Spójrzmy.

I od razu dodam – nie są to wnioski, które spodobają się „przytulaczom drzew” spod znaku All You Need Is Love lub książek w stylu „Inteligencji emocjonalnej” ukazujących „zalety” empatii i zrozumienia.

Wspólną kompulsją tych ludzi jest potrzeba (żądza) wygrywania. Użyłem słowa kompulsja nieprzypadkowo. To jest rodzaj obsesji.

„Nie myślą w kategoriach pieniędzy. Myślą w kategoriach wygrywania. Oczywiście, wielka wygrana w środowisku biznesowym oznacza przypływ pieniędzy. Ale to nie powinno być Twoim celem. Twoim celem jest wygrywanie. Wygrywać, wygrywać, wygrywać. Wygrywać zawsze – a nie tylko czasami. Wygrywać za każdym razem” Sumner Redstone, majątek – 4,7 miliarda $

http://youtu.be/rDPby-qeDOc

Dążenie do wygranej jest absolutne, bezwzględne i brutalne. Empatia zostaje wyłączona. Życie i biznes nie są jedynie grą. To pole walki o byt, miejsce udowodnienia swoich umiejętności przeżycia.

Wielu liderów chce i lubi wygrywać, ale nie wszyscy chcą osiągnąć zwycięstwo za wszelką cenę (nie mówię tu jednak o łamaniu prawa).

Motywacją do wygrywania jest dążenie do podziwu jakim obdarza się zwycięzców oraz pierwotny lęk przed porażką grożącą wyginięciem (patrz – miejsce udowodnienia umiejętności przeżycia). Wszystko możne stanowić zagrożenie, dlatego, jak powiedział Andy Grove z Intela – „Przeżyją tylko paranoicy”.

Ta skrajna waleczność przynosi ze sobą brak zaufania, strach i agresję. Oraz rezultaty.

Oczywiście, podstawą jest pełna klarowność co do tego, jaki jest Twój cel. Dopiero precyzyjne i ostateczne określenie czego chcesz spowoduje, że opisana powyżej strategia pozwoli Ci to osiągnąć.

W skrócie – pierwsze ściśle określony cel, potem kompulsja wygrywania.

Rafał Mazur marketing czyli zwiększanie zysków przedsiębiorców.

Idealny proces sprzedaży - szkolenia sprzedaż

W poprzednim poście, dotyczącym mitu pasji w biznesie, wspomniałem o Marku Cubanie – jednym z moich ulubionych miliarderów. O jego życiu oraz filozofii możesz poczytać w małym eBooku pod tytułem: „How to win it the sport of business”.

Cuban słynie z dość zuchwałej, głośnej postawy oraz chodzenia pod prąd konwencji. Możecie go oglądać w najlepszym biznesowym show – Shark Tank (zdecydowanie polecam! kończy się właśnie 4-ta seria, Cuban pojawił się w serii 2-giej).

W tym krótkim poście przedstawię kilka zasad, jakimi Mark Cuban posługuje się startując z nowym biznesem.

Cuban przepuszcza przez te „Zasady Sukcesu” każdy nowy biznes.

Najważniejszy kapitał każdego startupu to wysiłek i pot

Najlepsze współczesne biznesy: Dell Computers, Microsoft, Compaq, Apple, HP, Facebook – to wszystko firmy, które swoje początki mają w akademikach, garażach czy malutkich biurach. Firmy te zaczynały bez pieniędzy, lub z minimalnym wkładem własnym.

Podobnie swoje biznesy zaczynał Cuban.

Arkusz kalkulacyjny z kosztami, mówił mu ile trzeba zarobić by wyjść na zero i opłacić prąd w biurze. Czyli koszty stanowią arkusz nr 1.

Dokument nr 2 stanowi przegląd tego, co w ramach danego biznesu Cuban zamierza sprzedawać.

Dokument nr 3 to odpowiedź na pytania: dlaczego ten biznes ma w ogóle sens, dlaczego klienci mają kupować to co chcesz sprzedawać i dlaczego powinno to być dla nich ważne.

Dokument nr 4 to przegląd konkurencji.

Oto cały „biznes plan”. Koszt takiego „biznes planu” to koszt napoju wypitego podczas jego sporządzania.

Kolejnym etapem jest nadanie firmie nazwy.

Potem następuje krok najważniejszy: szukanie dziury w całym. Cuban zaczyna szukać ludzi, którzy są potencjalnymi klientami. Cel spotkania jest prosty – przedstawić swój pomysł i sprawdzić, czy nie zostanie zmasakrowany. Mała podpowiedź – szukaj ludzi w doświadczeniem. Jeśli Twoim rynkiem są firmy turystyczne – szukaj doświadczonych firm turystycznych, jeśli właściciele psów – szukaj takich z wieloletnim „stażem”.

Jeśli Twój pomysł im się spodoba i będą entuzjastyczni – wiesz, że jesteś na dobrej drodze plus pozyskałeś na dzień dobry potencjalnego klienta.

Jeśli pomysł się nie spodobał – sprawdź dlaczego, popraw albo zapomnij i zacznij od początku.

Kolejna podpowiedź od Cubana dla startup’ów – bardzo często szukanie pieniędzy jest gwoździem do trumny. Powód jest prosty – inwestorów nie interesują Twoja marzenia, tylko szybki zwrot z inwestycji. Z właściciela stajesz się pracownikiem.

Wzięcie pieniędzy od rodziny może mieć równie fatalne skutki. Nie ma przecież gwarancji, że Ci się uda…

W skrócie – dwa najlepsze źródła kapitału dla początkującego biznesu to:

  1. własna kieszeń
  2. kieszeń Twoich klientów

Bycie małym jest OK. Powolny start jest OK. Powolny rozwój jest OK.

W zdecydowanej większości początkujące biznesy bardziej od pieniędzy potrzebują niekonwencjonalnego, kreatywnego i skutecznego myślenia.

Rafał Mazur marketing czyli zwiększanie zysków przedsiębiorców.